piątek, 10 grudnia 2010

Witajcie Sanki!

Nadszedł ten dzień kiedy to pojawiły się w domu Sanki. Oczywiście dla najmłodszej Montany.  Słyszałem już różne opowieści o sankach... i psach... i sankach z psami... o psach na sankach i pod sankami...i muszę się Wam przyznać, że ten pomysł z sankami niekoniecznie mi leży.  Już to widzę jak mnie zaprzęgają do tych sanek i ciągnę Hanę po śniegu...
Oto one!
Dwa dni temu je przywieźli. Tak się złożyło, że otrzymała je w spadku od Dziadków...Tak, tak... w spadku po swojej Mamie. Nie wiem  ile mają lat ale na pewno niejedno przeżyły :). Dla obojga z nas będzie to nowe doświadczenie. Sprawca pobejcował je by ładniej wyglądały i teraz stoją czekając na pierwsza przejażdżkę.Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie sprawdził czy dobrze pobejcował... Do tej pory czuje smak bejcy na moim języku...Przyznam, że lepsze rzeczy smakowałem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz