środa, 29 grudnia 2010

Przegląd i "przegląd"!

Dzisiaj Sprawca odwiedził warsztat i zrobił przegląd samochodu. Na szczęście nie było za wielu uszkodzeń po wigilijnej przygodzie. Połamane plastiki i wybita jakaś część w zawieszeniu... ja tam się na tym nie znam, w końcu jestem tylko psem. Najgorsze jest to, że Sprawca postanowił wybrać się i ze mną na "przegląd.".. do WETERYNARZA!!! :(
Tutaj już mi nie było za wesoło. Nie bywam tam często ale jak z samochodem raz na rok na "przegląd" trzeba wpaść. Prosiłem, błagałem... robiłem maślane oczka, mówiłem: "proszę, nie idźmy tam, przecież byłem grzeczny..." Niestety... Sprawa był nieugięty. Weszliśmy do środka  przychodni i z walącym sercem zapukaliśmy do gabinetu. Pani weterynarz była dosyć miła, pogłaskała mnie i pocieszyła smakołykami. Krzykacz również częstował mnie jedzonkiem tak, więc zanim się obejrzałem było już po zastrzyku, po oględzinach uszu, łap, oczu, itd. Tylko w jednym momencie dostałem wytrzeszczu oczu, bo poczułem jak lekarka wsadziła mi coś miedzy cztery litery... Nie wiem co to było, ani o co  chodziło ale podobno "w normie" 8-) Dostałem pochwałkę za sylwetkę, trochę prowiantu na drogę powrotną i  zaproszenie do następnej wizyty.  To ostatnie mnie nie bardzo ucieszyło gdyż nie mam zamiaru pojawiać się tu wcale.  Co najwyżej na "przegląd" za rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz